poniedziałek, 7 stycznia 2013

I want to go to these Islands! Samoan Savage.

                  

                Zima powróciła. Znowu zimno plus brzydko na zewnątrz a na dodatek poniedziałek! Nowy tydzień więc rozpocznijmy klipem, ośmielę się stwierdzić, z najbardziej pogodną scenerią w historii muzyki. Chodzi mianowicie o "I Love The Island" Savage'a.
                     Jeśli myślisz raperzy z Samoa to od razu przychodzą do głowy ogromni gangsterzy z Boo-Yaa TRIBE. I nie dziwota, przez ponad dekadę , od końca lat 80 byli jedyną, popularną grupa muzyczną o pochodzeniu z wysp Samoa. Niestety ostatnią płytę "Westkoastanostra" wydali 10 lat temu, jednak myliłby się ten, kto myśli, że nie ma więcej talentów o takim samym pochodzeniu co Ganxta Ridd. Podziemie samoańskie jest bardzo ale to bardzo prężne, nie tylko jeśli chodzi o rap, również o RnB. Z czasem na łamach bloga pojawią się nowe propozycje samoańskiej "czarnej" muzy. 
                   Jednym z czołowych przedstawicieli samoańskiego podziemia jest Demetrius "Savage" Savelio. Urodził się w 81 roku w Nowej Zelandii. Pierwsze rap kroki stawiał w 97 roku w ekipie Dezeptikonz. Grupa uległa rozpadowi nie odnosząc sukcesu. Jako solista wrócił w 2005 roku z singlem "Swing" z albumu "Moonshine Era", kolejnym wydawnictwem był "Savage Island" z 2008 i z niego własnie pochodzi singiel "I Love The Island". Zanim jednak do niego przejdziemy dodam, że ostatnią płytą Savage'a jest "Mayhem & Miracles". 
              Kawałek "I Love The Island" jest pogodnym, spokojnym, melodyjnym hołdem oddanym rodzinnym stronom Savage'a. Słoneczny klip zabiera nas na tropikalne wyspy (aż dziw bierze, że ludzie stamtąd emigrują) pełne relaksu i niewinności wręcz, gdyż brak w klipie roznegliżowanych panienek (choć z całą pewnością pasowałyby do scenerii). Bardzo miły dla oka i ucha klip i utwór, cieszy mnie jego stonowanie, gdyż Savage nagrywa baaaaaardzo przekrojowo, zahacza o Dirty South i nawet, niestety techno. Dlatego dalszą przygodę z jego muzyką zostawiam chętnym zaś tu za moją rekomendacją obejrzyjmy dla odpoczynku od zimowych kurtek "I Love The Islands" i czekajmy cierpliwie na wiosnę!
                                                                   

sobota, 5 stycznia 2013

1000 + !

                  Mój powrót od kilku dni do pisania zaowocował przekroczeniem ponad 1000 odwiedzin! Dzięki wielkie! Możecie oczekiwać nowych, ciekawych artykułów i nowych działów! A do uczczenia posłuchajmy pierwszego rapera jakiego ostro słuchałem czyli...Willa Smitha (wiadomo z dala od gangsty ale cieszmy się pozytywnym klimatem i odłóżmy wszyscy klamki ;) ). Do poniedziałku!
                                                                      

Let's visit Ice Cube @ his house in South Central!


              Ice Cube, ikona rapu, żywa legenda, której nie trzeba nikomu przedstawiać. Doskonale znane są jego dokonania muzyczne jak i filmowe. Jednak jeśli jesteście ciekawi jak wyglądają jego rodzice, jego dom w South Central LA i skąd wzięła się jego ksywka - odpowiedzi w tym krótkim materiale. Arcyciekawa sprawa dla wszystkich fanów Kostki Lodu prosto z roku 1995.
                                                        
                                                       

piątek, 4 stycznia 2013

Dj Quik/The Whoridas/The Comrads LIVE @ 97 Summerjam!

               1997 rok był niezwykle trudny dla rapu. W marcu zginął Notorious zaś jeszcze pół roku wcześniej 2Pac. Napięcie sięgało zenitu. Wojna między Wybrzeżami mogła albo chłonąć dalsze ofiary lub musiała wygasać. Jednak jedno było pewne powoli kończyła się hegemonia gangsta rapu. Nie dość, że Pac zginął to całe Death Row ulegało rozpadowi, nie mówiąc o wcześniejszej śmierci Eazy'ego, która to przyczyniła się do końca Ruthless. Formuła G-Funku traciła na popularności zaś dramaty wokół gangsta rapu przyczyniała się do zmęczenia fanów. Jednak nadal pojawiały się nowe talenty z Westu walczące o popularność takie jak The Whoridas z Bay Area czy związani z obozem Westside Connection The Comrads. I te ekipy możemy zobaczyć na koncercie z 97 roku na cyklicznym SummerJamie w LA! Solidna porcja konkretnego Westu, jednak "wisienką na torcie" jest występ legendarnego Dj Quika jeszcze ze starą gwardią kumpli czyli 2ND II None, Playa Hammem, AMG, Hi-C oraz naonczas nowymi "nabytkami" jak El deBarge i Suga Free! Wszystkich maniaków Westu z pewnością ucieszy ten koncert. Miłego oglądania!
                                                                   

czwartek, 3 stycznia 2013

Latin Thug from Hoo-Bangin': LBoy!

             Prezentację artystów w tym roku zacznę od konkretnego gracza a mianowicie LBoya, reprezentanta Pasadeny, który jest jednocześnie jednym z najciekawszych reprezentantów latynoskiego podziemia.
LBoy właściwie Jorge Olvera urodził się w 1981 w Pasadenie. Zamiłowanie do rapu zawdzięcza swojemu ojcu, który za dzieciaka kupił mu dwie taśmy a były to "Death Certificate" Ice Cube'a i "We Can't Be Stopped" Geto Boys. Nie tylko rap jest schedą po LBoya po ojcu, był nią też handel narkotykami i przynależność do jednego z odłamów Surenos.
                      "Gangsta Shit" kosztował LBoya cztery lata życia w więzieniu. Postanowił on jednak jak wielu spróbować swych sił w rapie. I akurat jemu wychodzi to bardzo dobrze. Co ciekawe jest członkiem niegdyś solidnego labelu Mack 10 Hoo Bangin' Records. Biorąc pod uwagę wciąż trwałe napięcia rasowe między Latynosami a Czarnymi to bardzo dobry ruch, w tym dla byłego członka Westside Connection ponieważ LBoy to jeden z najjaśniejszych punktów wytwórni, obecnie wciąż tworzący gangsta rap. Choć muzyka to nie jest klasyczny G-Funk to powinna usatysfakcjonować fanów mocnego rapu, w tym wielbicieli latynoskiej nawijki. Jak dotąd LBoy nagrał 3 albumy "Can't Slang Forever", "Business Is War" i najnowszy "GangsterGoverment" LBoy zdołał nagrać z  Jay Rockiem, Kid Frostem czy Glasses Malonem, nie mówiąc o wielu podziemnych artystach. Poniżej najbardziej podobające mi się klipy owego Sureno!